Zastanawiałam się, dlaczego właściwie uwielbiam pichcić, i właśnie wczorajszy dzień pokazał mi dlaczego tak to lubię. Miałam ochotę razem z siostrą na coś słodkiego, ale większość składników, akurat teraz nam się pokończyła. Chwilę postałam zajrzałam do szafek, półek lodówki i, i mnie oświeciło. Zapaliła mi się żaróweczka i już wiedziałam co zrobić, ale nie wiedziałam czy się uda taki eksperyment, ale co tam, kosz w domu jest. Zabrałam z szafek ostatnie szczątki maki, otrąb pszennych. Do lodówki pomaszerowałam po jajka, kawałek masła i mój cudownie ocalały słoiczek musu z antonówki. Zakasałam rękawy i wzięłam się do roboty. A swoje dzieło nazwałam Łyżkową, ponieważ większość składników wystarczyło mi na kilka łyżek. Teraz wiem co muszę kupić, bo się skończyło :). Wiem na pewno, że ta szarlotka zagości u mnie na stole jeszcze nie raz. Wyszła przepyszna.
Składniki:
Ciasto:
jajko
3 łyżki mąki
6 łyżek otrąb pszennych
2 łyżki mąki ziemniaczanej (dodałam jej bo ciasto było strasznie klejące)
2 łyżki masła
3 łyżki cukru
łyżeczka proszku do pieczenia
pół opakowania cukru waniliowego (łyżka)
Beza:
3 białka
5 łyżek cukru pudru
łyżka mąki ziemniaczanej
mój mus (a żeby i tu trzymać się reguły łyżkowej to w słoiku było jej tak na 5 porządnych łyżek)
Wykonanie:
Maki przesiać dodać otręby, proszek i cukier waniliowy i zwykły, wymieszać. Dodać masło i posiekać wszystko nożem. Następnie dodać jajko i wyrobić rękoma ciasto. Zawinąć w folię i do zamrażalki na chwilkę.
Piekarnik rozgrzać do 180 stopni i ustawić tylko na pieczenie od dołu.
Formę tortownicę 20 cm wysmarować masłem i obsypać bułką tartą.
Białka ubić na sztywno, dodać powoli porcjami cukier i wolno ubijać, a na koniec łyżkę mąki ziemniaczanej,
Ciasto wyjąć z zamrażalnika i rozwałkować, rozprowadzić na dnie formy. Ciasto jest bardzo delikatne. Na to nałożyć mus, a potem ubite białka.
Piec 50-60 minut.
Ostudzić i wyjąć z foremki.
*ciasto z dużą ilością otrąb jest trochę klejące i bardzo delikatne
**beza z tą ilością cukru pudru wyszła mi mocno słodka, więc raczej następnym razem wrzucę go mniej
Smacznego :)
Nie ma jak kuchenne eksperymenty :)
OdpowiedzUsuńCoś z niczego? A wyszło coś pysznego :D
OdpowiedzUsuń